Chociaż w założeniu jestem człowiekiem planującym, zorganizowanym i cieszącym się, jeżeli ustalone plany wypalają, to zdarza mi się także bywać spontanicznym. A jeśli spontanicznie obrane górskie plany okazują się strzałem w dziesiątkę, ba, okazują się być jednymi z ciekawszych trekkingów w życiu, poziom ekscytacji rośnie do takiego poziomu, że aż chce się tymi wrażeniami dzielić z innymi. Na przykład opowiadając o tym na blogu ;). Dobrą macie intuicję – Szlak Pięciu Jezior w okolicy szczytu Pizol to nie był dawno zaplanowany i długo wyczekiwany trip – jednak jego przejście będę wspominał przez długie lata. Zapraszam na wspólną wycieczkę do wschodniej części przecudownych Alp Glarneńskich.
