„Góra diabła”, „przeklęta góra”, miejsce trzech katastrof lotniczych oraz wielu wypadków turystów, w których łącznie zginęło kilkadziesiąt, jak nie kilkaset osób. Z drugiej strony jest to najwyższa poza Tatrami góra w Polsce, „Królowa Beskidów”, zdobywana tłumnie, oferująca przecudowne widoki, dom dla wielu rzadkich gatunków flory, fauny i fungi. Każdy szanujący się turysta wysokogórski musi prędzej czy później tu trafić. Początkiem maja postanowiłem kolejny raz złożyć wizytę Jej Wysokości, wybrałem jednak rzadko uczęszczaną południową stronę masywu, odkrywając kilka nowych, przeciekawych szlaków składających się na pętlę z Lipnicy Wielkiej. Zapraszam na relację z wiosennego odkrywania Babiej Góry!
Najlepsze widoki w Beskidzie Wyspowym? – Ćwilin, 1072 m. (Beskid Wyspowy, Polska)
Wyspowy – obok Tatr – to moje ulubione pasmo polskiej części Karpat, a może nawet polskich gór w ogóle. W listopadzie 2022 r., w środku tygodnia, już w dość śnieżnej scenerii wybrałem się na drugi najwyższy szczyt Beskidu Wyspowego – było to wtedy moje ostatnie, brakujące wzniesienie w ramach realizacji projektu „Beskidzki Ośmiotysięcznik”. Wziąłem tego dnia ze sobą drona, co ze względu na świetne warunki atmosferyczne było strzałem w dziesiątkę. Nie potrzeba jednak wznosić się ponad ziemię, żeby docenić potencjał widokowy tego miejsca – z kopuły szczytowej i okolicznych szlaków można podziwiać niezwykle szerokie panoramy na całą południową Małopolskę. Zapraszam na krótką (foto)relację z wypadu.
Żółty szlak z Łącka do Szczawnicy – niezadeptane rubieże zachodniej części Beskidu Sądeckiego (Beskid Sądecki, Polska).
W mojej wyobraźni Sądecki zawsze był jednym z tych popularniejszych Beskidów – chyba większość z nas wypoczywała niegdyś w Krynicy-Zdroju (polecam dostać się tam malowniczą trasą kolejową), w Schronisku na Przehybie robiła sobie postój podczas przemierzania Głównego Szlaku Beskidzkiego, czy też podziwiała ruiny zamku w Rytrze. Nie wiem dlaczego, ale długo chodził za mną jakiś wypad do Beskidu Sądeckiego i pewnej wczesnoletniej niedzieli padło na mało uczęszczany, 21-kilometrowy szlak z Łącka do Szczawnicy – podróż ze stolicy małopolskiego sadownictwa, znajdującego się de facto jeszcze w Kotlinie Sądeckiej, aż po bramę magicznej krainy Spływu Dunajcem i Trzech Koron. Między tymi miastami mniej znane, zachodnie rubieże tego popularnego pasma. Czy było warto?